5 powodów, by nie być klientem firmy windykacyjnej.

klientem firmy windykacyjnej

O czym przeczytasz:

Kilka lat temu w prawie wszystkich firmach windykacyjnych zniknęli dłużnicy…

Przestali pojawiać się na stronach internetowych i w pismach. Nawet w rozmowach.

Co ciekawe zmianie nie uległa wysokość długów. To, czego nie zapłacili, zostało. Nadal prowadzone były działania telefoniczne. Toczyły się sprawy sądowe i egzekucje komornicze. Tylko przeciwko komu, skoro dłużnicy zniknęli?

Co spowodowało to nagłe odejście wielu tysięcy osób?

 

Dłużnik. Transformacja.

Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe lekko humorystycznego początku. Ten wpis jest jedynie pretekstem. Do tego, by:

  • wyjaśnić, dlaczego piszę o Tobie najczęściej „dłużnik”,
  • wytłumaczyć, kto jest czyim klientem.

Wyjaśniam, co się stało z dłużnikami. Otóż przeszli transformację… językową. Każdy stał się klientem firmy windykacyjnej. Ewentualnie osobą zadłużoną.

Z drugim określeniem nie mam problemu. Co najwyżej dziwnie to brzmi.

Pierwsze mocno mnie bawi. Klient to ktoś, kto dobrowolnie korzysta z usług firmy. Ktoś, o kogo się dba. By wrócił w przyszłości, przedłużył umowę lub polecił swoim znajomym i rodzinie.

Ty też polecasz firmy windykacyjne swoim znajomym? Przecież jesteś ich najlepszym klientem. A Twoje długi to taki abonament. 🙂

Związek Przedsiębiorstw Finansowych pokusił się nawet o zbudowanie definicji. Znajdziecie ją w zasadach dobrych praktyk

  • osoba zadłużona

    osoba prawna lub fizyczna obowiązana do spełnienia określonego świadczenia wobec innej osoby prawnej, lub fizycznej.

Odkrywcze prawda? Okazuje się, że osoba zadłużona to jednak dłużnik…

 

Dlaczego „bycie klientem” jest potrzebne firmom windykacyjnym?

Wiadomo, że chodzi o budowanie pozytywnego wizerunku. Nie ma nic złego w tym, że branża windykacyjna chce być dobrze postrzegana. Powiedzmy to uczciwie, komornicy, windykatorzy i zakłady pogrzebowe mają nieco trudniej niż inni 😉

Ten zwrot w stronę dłużnika jako „klienta” to kilka elementów. Wszystkie związane są ze zmianą podejścia do samej windykacji i jej metod.

Swoje dorzucili zapewne też wierzyciele, którzy zlecają obsługę spraw do firm windykacyjnych. Oni liczą na to, że po spłacie długów, znów zostaniesz ich klientem. Będziesz miał dobre wspomnienia z windykacją? Łatwiej osiągną ten cel.

Dłużnik ma być „obsłużony” w sposób kulturalny i rzetelny. Wypada zaproponować mu ugodę. Należy traktować go po ludzku. No i nie nazywać dłużnikiem, bo to źle widziane.

Trzeba było zatem wymyślić jakąś językową sztuczkę. Ukryć tego dłużnika. I wymyślili, że będziecie ich klientami.

Oni zaś pomogą Ci w spłacie długów. Bo Ty tego nie ogarniesz, a oni się na tym znają. Stąd mamy:

  • Kruka — Jak możemy Ci pomóc?
  • Ultimo — profesjonalna pomoc w spłacie długów.

 

Czy te firmy naprawdę pomagają ludziom wyjść z długów?

Temat dotyczy głównie dużych firm, które same kupują długi. Mają interes w tym, żeby dłużnicy się z nimi dogadywali.

Na ich stronach pojawiły się wpisy edukacyjne pokazujące, jak odnaleźć się w świecie zadłużenia. Chwalę, bo przecież sam się tym zajmuję.

Jednak z drugiej strony widzę konflikt interesów. Oni zarabiają na tym, że obsługują te długi. Przecież zależy im na tym, żeby było ich jak najwięcej. I żeby wracały, raz za razem. Skoro już przeszedłeś ścieżkę „ugody z naszą firmą”, to pewnie drugi raz zrobisz tak samo.

Podobnie daleko od prawdziwej pomocy leżą wszelkie oferty refinansowania i konsolidacji. One pojawiają się już wtedy, gdy przestajesz płacić według umowy. Firma już wie, że masz kłopoty.

Masz problem ze spłatą długu?

Może warto pomyśleć o jego refinansowaniu?

Znów będziesz miał niską ratę!

Doliczymy Ci tylko 100% prowizji.

To tak samo sensowne, jak reklamy pożyczek i chwilówek na stronach z poradami dla dłużników. Na pewno ktoś dobrze na tym wyjdzie, ale raczej nie Ty.

 

Nie daj się wkręcić, nie bądź klientem firmy windykacyjnej.

Zastanów się — naprawdę chcesz być klientem firmy windykacyjnej? Chcesz, żeby ona zarabiała na tym, że obsługuje Twoje długi? Moim zdaniem to postawione na głowie.

 

Załóżmy, że firma zaproponuje Ci jakąś sensowną ugodę.

Widzisz tu równowagę stron? Przecież nadal chodzi wyłącznie o spłatę długu. Nie chodzi o zabezpieczenie Twoich interesów. Naprawdę nie jesteś ich klientem.

Bez ugody też możesz spłacić dług w ten sam sposób. I niemal na pewno oni nie podejmą żadnych ostrzejszych działań.

Ugody bardzo często służą jedynie do „naprawienia” wierzytelności. Takich, których nie da się już dochodzić w sądzie. Albo, których dochodzenie jest trudne. To temat na osobny wpis, ale podam kilka przykładów:

 

Masz przedawniony dług — podpiszesz ugodę i go uznasz.

Brawo! Można Cię już skutecznie pozwać. Mimo że normalnie dług był przeterminowany i byłby spłacany wyłącznie na Twoich warunkach.

 

Masz nieprzedawniony dług i nie jesteś w stanie go spłacić.

Zawierasz porozumienie o spłacie w ratach na piśmie. Wszystko pięknie, dopóki płacisz… W momencie, gdy przestaniesz, skierowanie sprawy do sądu i komornika jest dużo prostsze.

Spłata samodzielna, bez ugody, zawsze daje Ci możliwość obrony w sądzie swoich racji. Mogłoby się okazać, że brakuje dokumentów albo pozew jest wadliwy.

 

Jest jakiś dług, który średnio pamiętasz. Masz ich tyle, że nie sposób się połapać.

Dla świętego spokoju zawierasz ugodę, skoro już można płacić w ratach. I znów — mamy Cię! Firma windykacyjna wygra sprawę w sądzie, gdy tylko przestaniesz płacić z jakiegokolwiek powodu. Inaczej może w ogóle nie złożyliby pozwu.

Nie chcę przez to zupełnie negować zawierania ugód z wierzycielami. Chodzi mi jedynie o to, by robić to z głową. Traktować to jako narzędzie, które pozwala zabezpieczyć Twoje interesy.

 

Dlaczego nie warto być klientem firmy windykacyjnej?

Uważam, że przyczyn jest co najmniej kilka. Oto te najbardziej istotne.

 

1) Oddajesz swój problem w cudze ręce

Przyjmujesz bierną postawę. To firma windykacyjna jest górą i ma wszystkie asy w rękawie. Jak przestaniesz płacić, wrócisz do punktu wyjścia.

 

2) Twoje interesy „reprezentuje” firma, która zarabia na Twojej sytuacji.

Ich specjaliści zajmują się kołowaniem i manipulowaniem dłużnikami. Nie pomocą w wychodzeniu z długów.

 

3) Słono płacisz za efekt ulgi.

Podpisanie ugody jest proste, bo daje Ci natychmiastowy oddech. Windykacja przestaje pisać i dzwonić. Znów czujesz się wolny.

Tylko to wszystko ma swoją cenę. Być może właśnie płacisz kilka, kilkanaście tysięcy złotych za dług, który nie ma podstaw.

 

4) Niczego się nie uczysz.

Proces wychodzenia z długów bez ich weryfikacji jest łatwy. Płacisz i tyle. Tylko niczego nie uczysz się na przyszłość. Twoja wiedza o usługach finansowych i umowach jest nadal taka sama.

 

5) Utrwalasz swoją metodę życia na kredyt.

Przelewasz co miesiąc pieniądze firmom windykacyjnym? Oni pewnie wyliczają Ci wygodny harmonogram. Czym to się tak naprawdę różni od życia na kredyt?

 

Wykorzystaj ugodowe podejście do swoich celów.

Skoro jednak już możesz być klientem windykacji, to wykorzystaj to dla swojej korzyści. Bądź przysłowiowym, roszczeniowym klientem. Wymagaj rabatów, zniżek i upustów. 🙂 Wskazuj na uchybienia, wykorzystuj potknięcia. Zawieraj tylko korzystne dla siebie ugody.

By móc to zrobić, potrzebujesz dobrze poznać swoją sytuację. Wiedzieć, jako dłużnik, co możesz i gdzie tkwi ryzyko. Kontrolować finanse, mieć spis swoich zobowiązań i realizować plan jego spłaty w możliwie najtańszy sposób.

Jeżeli czujesz, że Cię to przerasta, być może warto skorzystać z pomocy kogoś doświadczonego.

 

Dla mnie naprawdę jesteście klientami.

Wracam do kwestii samego określenia. Ja zawsze piszę o dłużnikach lub osobach zadłużonych. Zamieniam wyłącznie ze względów językowych. Mam nadzieję, że nikt nie czuje się urażony. 🙂 Będę lansował “człowieka z długami”. 😉

To nawet zabawne, bo w przeciwieństwie do firm windykacyjnych Ty naprawdę jesteś moimi klientem. Pomagam Ci i nie widzę w tym konfliktu interesów. Nie oferuję alternatywnego finansowania. Nie sprzedaję pseudo produktów finansowych, które miałyby uratować sytuację.

Zależy mi wyłącznie na tym, żebyście zostawili swoje długi raz na zawsze za sobą. Co więcej, żebyście polecili mojego bloga innym! Po skorzystaniu z moich usług i skutecznym wyjściu z długu nie wracajcie do mnie. 🙂 Nie wpadajcie w kłopoty finansowe po raz kolejny.

Jak mogę Ci pomóc?

  1. Dla mnie istotne jest rozpoznanie całej Twojej sytuacji.
  2. Poznanie wszystkich Twoich długów i wierzycieli.
  3. Określenie liczb — wysokości zobowiązań, ilości rat spłaconych, niespłaconych.
  4. Tego, ile zapłaciłeś w obecnych umowach.
  5. Określenie, czy spłaciłeś jakieś pożyczki i kredyty przed czasem.

To wszystko może mieć znaczenie dla zbudowania planu wyjścia z zadłużenia.

Zestawienie, które Ci dostarczam, jest dosyć szczegółowe. Ja nie leczę kataru antybiotykiem. Robię przegląd Twojego zdrowia od A do Z.

Spójrz, jak to wygląda na przykładzie.

Przykładowa analiza

Czy firma windykacyjna Ci to zaproponuje? Oczywiście, że nie. Oni dadzą Ci tylko kolejną, małą ratkę do spłaty. Byś mógł się ze swoim długiem toczyć i toczyć…

 

Podsumowanie.

Nie jest istotne, czy myślisz o sobie w kategoriach bycia dłużnikiem. Nawet to, czy razi Cię to określenie i uderza w Twoje poczucie godności.

Chodzi wyłącznie o wyjście z tej niezdrowej sytuacji. Najważniejsze jest, aby dłużnikiem nie być ani nie bywać. Trzymać swoje finanse w ryzach i korzystać jedynie z rzeczy, na które nas stać.

Zostawiam Ci ten temat do przemyślenia. Może Twoje spojrzenie na kolejne „dobre wieści” od Kruka się zmieni. Mam szczerą nadzieję, że tak będzie.

Jeżeli znacie kogoś, kto cieszy się z ugody zawartej z firmą windykacyjną — prześlij mu, proszę, link do tego tekstu.


 

* zacznę lansować to określenie — człowiek z długiem na głowie. Nawet pasuje mi do tego pewna stara piosenka:

„Wsiadł do autobusu człowiek z długiem na głowie.

Nikt go nie poratuje, nikt mu nic nie powie.

Tylko się liczy spłata, tylko spłata, pieniądz i nic.”

Kliknij i podziel się!
PRZECZYTAJ TEŻ
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments